Rzecz dzisiaj znowu o kaszy. Koncept na tego typu drugie śniadanie zaobserwowałam w jednej z knajpek na Gibraltarze. Zwykle kasza figuruje jako niewdzięczne zastępstwo naszych ulubionych węgli w ramach lunchu, natomiast spróbuję Was przekonać do jej mariażu z serowymi fantazjami i migdałami. No to hop!
Rozkład jazdy, 2 osoby:
- opakowanie kaszy bulgur (z kuskusem też jest sztosik)
- 2 łyżki oliwy
- 10 junior pomidorów (znaczy się koktajlowych)
- czarne oliwki
- 1/2 szklanki edamame (w PL pewnie gorzej z jej dostępnością, więc można się poratować zwykłą szparagówką)/a jak fasola Wasz wróg – idźcie w awokado
- roquefort tak z 20g (po prostu wycięłam 1 paseczek z opakowania 100g)/można śmiało zamienić z fetą jeżeli ten pierwszy smakowo jest dla Was zbyt intensywny
- migdały
- pieprz
Co robimy?
- Kaszę wcześniej gotujemy, a następnie płuczemy zimną wodą co by była w wersji na zimno.
- Do bowla z odcedzoną kaszą dodajemy 2 łyżki oliwy. Mieszamy.
- Kroimy pomidorki na pół. Dodajemy.
- Oliwki patrz punkt wyżej.
- Z edamame to już zależnie jaką wersję macie. U mnie była mrożonka, więc wyjęłam typa godzinę wcześniej co by zdążył stopić swój chłód. Edamame wydobywamy ze środka strączka i dodajemy do reszty. Identyko w wersji z fasolą szparagową.
- Kruszymy roqueforta nad miską.
- Następnie idziemy w migdały. Prażymy je na suchej patelni około 3-4 minut. Dodajemy do całości.
- Wykańczamy dzieło pieprzem.
Osobiście uwielbiam takie klimaty. Proste, sycące i zdrowe. Podeszło Wam? 🙂